Młody motocyklista trafił do szpitala z bardzo ciężkimi obrażeniami ciała, po tym jak został uderzony w bok przez nadjeżdżający samochód. Prawdą jest, że motocyklista jechał z przekroczoną prędkością. Siła uderzenia była tak duża, że mężczyzna został wyrzucony z pojazdu w powietrze. Podczas lądowania, uderzył głową o jezdnię. Niestety nie miał na sobie kasku, przez co doznał bardzo poważnego urazu głowy. Rany były tak głębokie, że na czołowym płacie było widać część mózgu. Poszkodowany leżał w śpiączce przez dziewiętnaście dni. Przeżył, ale po wybudzeniu, wiedział, że to dopiero początek walki o pełny powrót do zdrowia. Poszkodowany pozwał właściciela i kierowcę pojazdu o odszkodowanie za ból i cierpienie oraz straty ekonomiczne doznane w wyniku wypadku.
Poszkodowany przez znaczny okres czasu przebywał w szpitalu pod obserwacją. W wyniku obrażeń mózgu, mężczyzna stał się agresywny i nieobliczalny. W takim stopniu, że zagrażał sobie i innym. Na czas pobytu poszkodowanego, szpital zdecydował się przydzielić strażnika. Ta decyzja okazała się niezwykle niefortunna w skutkach. Podczas kolejnego napadu agresji, strażnik, podczas ubezwładniania poszkodowanego, uderzył jego głową o tablicę korkową.
Poszkodowany dołączył do pozwu szpital i strażnika, twierdząc, że w wyniku uderzenia doznał kolejnych zmian w mózgu. Poszkodowany zarzucił szpitalowi niedochowanie należytej staranności przy wyborze w zatrudnieniu, kontroli oraz nadzorze pracownika. Prawnicy szpitala bronili swego klienta, utrzymując, że te uszkodzenia powstały w związku wypadkiem na motocyklu, a nie w wyniku incydentu ze strażnikiem. Twierdzili, że tego typu zmiany w mózgu zazwyczaj powstają po dłuższym upływie czasu od uderzenia, a nie bezpośrednio po nim, jak sugerował poszkodowany.
Sprawa trafiła do procesu. Poszkodowany utrzymywał, że w wyniku wypadku doznał zmiękczenia mózgu, wodomózgowia, powiększenia komór mózgowych oraz urazowego uszkodzenia mózgu. Wskazał, że doświadczył licznych pęknięć kości twarzy i oczodołów. Podkreślił, że musiał poddać się wielu operacjom mózgu. Utrzymywał, że miał problemy z mową, krótkoterminową pamięcią, zaburzeniami funkcjonowania, a także doznał utraty wzroku w lewym oku. Poszkodowany nie ukrywał, że zmagał się także z depresją.
Poszkodowany wniósł o bezpośrednie orzeczenie odpowiedzialności pozwanych, ale sędzia oddalił wniosek. W tej sprawie było zbyt wiele spornych istotnych okoliczności faktycznych. Przede wszystkim, bardzo złożone były kwestie dotyczące związku przyczynowego pomiędzy dwoma zdarzeniami a zakresem obrażeń.
Ława przysięgłych orzekła, że cios zadany przez strażnika przyczynił się do zwiększenia uszkodzeń mózgu poszkodowanego. Ławnicy przyznali poszkodowanemu dwa miliony dolarów za ból i cierpienie doznany w wyniku uderzenia przez strażnika. W zakresie wypadku na motocyklu, ławnicy uznali, że poszkodowany był w 55 procentach odpowiedzialny, przypisując pozostałą część winy drugiemu kierowcy. Ostatecznie, poszkodowany otrzymał proporcjonalne odszkodowanie w wysokości czternastu milionów dolarów.
Comments