W mżysty poranek doszło do poważnego wypadku z udziałem kilku pojazdów. Wszystko zapoczątkował kierowca tira, który wjechał w tylny zderzak jadącego przed nim samochodu osobowego, ponieważ nie dostosował prędkości do warunków atmosferycznych oraz nie zachował należytej odległości. W wyniku kolizji, kierowca uderzonego auta stracił nad nim panowanie i nie zdołał w porę opanować sytuacji. Wjechał na przeciwny pas i uderzył w nadjeżdżającego volkswagena. Odbił się i został wyrzucony na pierwotny pas ruchu. Na tym się nie skończyło, bowiem kierowca nadjeżdżającej limuzyny nie zdążył zareagować i ominąć auta, które zostało ponownie uderzone, tym razem w prawy bok. W wyniku wypadku, najbardziej ucierpiał pasażer poobijanego samochodu osobowego.
Poszkodowany pozwał kierowców i właścicieli tira oraz limuzyny o odszkodowanie za ból i cierpienie oraz straty ekonomiczne, których doznał w wyniku wypadku. Polisa ubezpieczeniowa limuzyny wynosiła $1,000,000. Tir był także ubezpieczony na $1,000,000, ale posiadał także dodatkową polisę na $10,000,000.
Poszkodowany utrzymywał, że do wypadku nie doszłoby, gdyby kierowca tira zachował ostrożność. Ten z kolei całkowicie zaprzeczył wersji przedstawionej przez poszkodowanego, zarzekając się, że nawet nie dotknął jego auta. Twierdził, że prawidłowo jechał po swoim pasie kiedy nagle usłyszał klakson i zobaczył jak pojazd poszkodowanego traci kontrolę i zjeżdża na przeciwległy pas. Co ciekawe, raport policyjny potwierdził wersję kierowcy tira.
Kierowca limuzyny natomiast uważał, że w żadnym stopniu nie przyczynił się do wypadku i nie powinien ponieść odpowiedzialności. Twierdził, że znalazł się w nagłej sytuacji i nie miał czasu na reakcję. Poszkodowany przyznał, że pomiędzy obydwoma uderzeniami minął krótki okres czasu, ale kierowca limuzyny mógł lepiej zareagować i ominąć pojazd gdyby jechał z dozwoloną prędkością.
Strony zdecydowały się na spotkanie z mediatorem, które ostatecznie zakończyło się sukcesem. Ubezpieczalnie pozwanych na wstępie zgodziły się wypłacić odszkodowanie. Jego wysokość była jednak przedmiotem długich negocjacji. Poszkodowany twierdził, że doznał przepukliny w kręgosłupie dolnym i szyjnym. Oświadczył, że nigdy wcześniej nie miał problemów z plecami. Skarżył się na przewlekły ból promieniujący do ramion i nóg.
Utrzymywał, że fizykoterapia i zastrzyki przynosiły jedynie tymczasową ulgę, w związku z czym będzie musiał poddać się dwóm skomplikowanym operacjom. Wskazał, że doznał zapalenia oraz naderwania ścięgien w ramieniu, które wymagały przeprowadzenia dwóch artroskopii.
Przed wypadkiem, poszkodowany pracował jako mechanik ciężkich urządzeń. Twierdził, że ze względu na zły stan zdrowia nie może już pracować w zawodzie. Pozwani uważali, że obrażenia kręgosłupa poszkodowanego nie są związane w wypadkiem, lecz są naturalnym efektem starzenia i wieloletniej pracy fizycznej. Kwoty początkowo oferowane przez stronę pozwaną nie rzucały na kolana. Poszkodowany nie zamierzał jednak zadowolić się niską sumą i twardo negocjował do samego końca. Po całodniowej mediacji, sprawa zakończyła się ugodą, na podstawie której poszkodowany otrzymał odszkodowanie w łącznej wysokości $3,141,000.
Comments